Zainteresowanym filozofią polityki studentom, jak i innym ciekawym polityczno-filozoficznych syntez, polecam lekturę artykułu Andrzeja Szahaja pt.. Czy tylko równe szanse? O polityce społecznej.
Znany mi szczególnie dobrze z kapitalnej analizy i krytyki myśli komunitariańskiej, którą zawarł w książce pt. Jednostka czy wspólnota? Spór liberałów z komunitarystami a „sprawa polska” (2000), prof. Szahaj wchłonął wiele wątków komuniariańskiego dyskursu i stał się – rzec by można – liberałem o miękkim sercu. Wyraz tego odnajdujemy tak w polecanym tu artykule, jak i w wielu innych jego tekstach. Mniej uważni czytelnicy Szahaja posuwają się jednak do stwierdzenia – jak to raz przeczytałam na stronach forum.gazeta.pl – typu „Szahaj lewakiem?” . Nasuwa mi się tylko jedno równie gorszące intelektualną ignorancją porównanie: „John Rawls lewakiem?”.
Rawls – jak powszechnie wiadomo – chciał nadać liberalizmowi ludzką twarz, w związku z czym sformułował dwie – osławione już – zasady sprawiedliwości. Gwoli wyłącznie przypomnienia pozwalam sobie zacytować ich ostateczną wersję:
„Pierwsza zasada: Każda osoba ma mieć równe prawo do jak najszerszego całościowego systemu równych podstawowych wolności, dającego się pogodzić z podobnym systemem dla wszystkich. Druga zasada: Nierówności społeczne i ekonomiczne mają być tak ułożone, (a) aby były z największą korzyścią dla najbardziej upośledzonych, pozostając w zgodzie z zasadą sprawiedliwego oszczędzania; i jednocześnie (b) aby były związane z dostępnością urzędów i stanowisk dla wszystkich, w warunkach autentycznej równości szans.” (Rawls, 2009, s. 438).
Koncepcją tą Rawls w roku 1971 zainicjował w nurcie liberalizmu dyskurs o polityce społecznej. To jednak był tylko początek. Na naszym polskim gruncie – jak sądzę – profesor Szahaj jest ważnym kontynuatorem tego sposobu myślenia.
Zachęcam do lektury i dyskusji wokół polityki społecznej, ale także wokół liberalizmu.
Artykuł znajduje się pod następującym adresem:
http://liberte.pl/czy-tylko-rowne-szanse-o-liberalnej-polityce-spolecznej/